Z MIŁOŚCI DO PSZCZÓŁ I RODZINY

Nasza przygoda z pszczołami zaczęła się w 2013 roku, gdy Marek kupił swój pierwszy odkład i postawił ul na ramce wielkopolskiej. Pierwszy przegląd? Cóż, można powiedzieć, że był pełen emocji. Bez kapelusza, bez podkurzacza – bo przecież „pszczoły są takie grzeczne”. Okazało się, że potrafią być grzeczne, ale tylko wtedy, gdy mają zapewnione odpowiednie warunki. Wystarczył mały stres, rozchylona ramka, a pszczoły pokazały, kto tu rządzi. Kilka żądeł później, po szklance wapna i z podkurzaczem w ręku, Marek wrócił i… już wiedział, że to miłość na całe życie.

Od tamtej pory pasieka zaczęła się rozwijać, a każdy kolejny sezon przynosił nowe doświadczenia i jeszcze więcej fascynacji światem pszczół.

Wszystko nabrało rozpędu, gdy Marek poznał swoją żonę, czyli mnie - Ulę (podobno imię ULa, nie wpłynęło na wybór Marka, ale kto wie, jak było naprawdę :)). Po ślubie pasieka została przeniesiona do Trybsza, gdzie na dobre rozgościła się wśród naszych górskich krajobrazów i w sercach stałych klientów, którzy co roku czekają na świeżą porcję miodu. Pasja Marka szybko zaraziła także i mnie, a później i najmłodszego członka naszej rodziny – Jeremiego. Nasz synek ma swój własny strój pszczelarski i z dumą dogląda uli, zupełnie bez strachu, ponieważ w przeciwieństwie do początków swojego taty - on zawsze jest przygotowany. To bystry dzieciak, indywidualista z charakterem, do którego pszczoły mają respekt i szczerą sympatię :) Jeremi pyłek pszczeli traktuje jak przysmak, a widok pracowitych pszczółek jest dla niego zupełnie naturalny.

Dziś pszczelarstwo to nie tylko praca, ale przede wszystkim wspólna rodzinna przygoda. Uczymy się razem od pszczół cierpliwości, harmonii i zaufania do natury. Każdy słoik miodu i każdy słoiczek pyłku to dla nas kawałek tej historii – pełen serca, radości i życia w zgodzie z przyrodą.